Miniony weekend Wielkanocny to czas, w którym można złapać trochę oddechu. Wyczuwalnie zwalnia cały otaczający nas świat. To pozwala na spędzenie go tak jak się chce – z rodziną, samemu, w podróży.
Kojarzy się on też z żurkiem, sałatką jarzynową i jajkami oraz oczywiście odwieczną wojną – który majonez lepiej to łączy.
Dodatkowo jako biegacze mamy swoje kaloryczne potrzeby. W Święta rzadko trzeba się o nie martwić, ale jak żyć po? Otóż w Katowicach jest kilka miejsc, do których warto wstąpić, gdzie ten głód zostanie zaspokojony!
Będą więc 3 wege polecajki – jeśli jesteś z okolicy, to zachęcam, by się tam wybrać. Jeśli masz nieco dalej, to polecam je dodać do listy miejsc do odwiedzenia. I niezależnie od Twoich preferencji dałbym im szansę (tak, mięsożercy też będą zadowoleni).
Nieinaczej (Katowice)

Są takie miejsca, które nie zawodzą. Nieinaczej z pewnością jest jednym z nich. To klimatyczna wegańska burgerowania na ulicy Plebiscytowej. Nie jest więc w ścisłym centrum, ale te kilkaset metrów warto pokonać.
Do dyspozycji masz kilkanaście pozycji, które poza ciekawymi nazwami, zachwycają różnorodnością smaków. Zjesz tutaj klasyczny wegański Beyond, tofu, seitan czy tempeh w bułce wypiekanej na miejscu. Co miesiąc jest też burger specjalny. Do każdego z nich dostaniesz solidną porcję frytek – i nie jest to zrobiony na szybko dodatek, a bardzo ważna część zestawu. Niestety przy dostawie tracą one nieco (w odróżnieniu od burgera), ale na miejscu smakują wybitnie!
Warto jeszcze dodać – ceny nie należą do najniższych, ale płaci się za super jakość i porcję, którą potrafię się najeść. A kto mnie zna, wie, że to wcale nie takie łatwe. Więc reasumując, warto, bo stosunek jakości do kosztu wychodzi na plus.
Dodatkowo są też wrapy, bowle oraz hot dog. Duży plus też za możliwość bezglutenowej buły.
Dodatkowo, według recenzji w Google ma ocenę na poziomie 4.7 (734 opinie). Gdyby to ode mnie zależało, byłoby wyżej. Bardzo dobre miejsce, by poświętować udany bieg czy uzupełnić braki po longu!
Vegan AF Ramen (Katowice)

To nie żadna tajemnica, że lubię ramen. Wszyscy w mojej pracy wiedzą, za sprawą powieszonego za mną obrazu, który dobitnie nakreśla moją relację z tą zupą. W ostatnich latach w Katowicach pojawiło się sporo miejsc, które swoją ofertą mogą zabiegać o moje serce, ale ono póki co należy najbardziej do Vegan AF Ramen. Restauracja jest na Staromiejskiej – czyli tym razem zdecydowanie bliżej centrum.
Ramenów jest kilka – moje top to Terror Tantanmen. Nie jest aż tak ostry jak wskazuje nazwa. Dobry wywar, wegańskie mięso mielone i dodatki. Zdecydowanie lubię się tam wybrać, gdy trzeba dobić nieco kalorii.
Jeśli martwisz się, że to i tak za mało – możesz dobrać przystawki. Startery zawierają dość klasyczne opcje: tempurę, kimchi, wakame, edamame.
Znajdziesz tam również kilka opcji lunchowych oraz deserów.
Na Google: 4.8 (1187 opinii)
PS. W Krakowie oraz Wrocławiu też znajdziesz to miejsce. Mam jednak wrażenie, że pomimo tego samego menu, w Katowicach jest nieco lepiej (chociaż nie próbowałem go w stolicy województwa Dolnośląskiego)
VegeExpress (Gliwice)

Miały być Katowice, ale rozszerzymy o małe okolice. Dobra, nie takie małe. Natomiast jeśli masz czas, by przejechać te 20 kilometrów, to o VegeExpress trzeba zahaczyć. Jest to klimatyczna restauracja z bardzo przyjacielską obsługą.
Menu się zmienia, ale to na co ja poluję to wegański Śląski obiad – kluski, rolada, modro kapusta! Cóż, może nie brzmi to jak klasyczny biegowy posiłek, ale mnie zawsze wysyła w bezpieczny okres dzieciństwa. Wiecie, do tego czasu, gdy zawsze jest lato, a problemy nie istnieją.
Jeśli akurat nie trafisz na ten klasyk, to spróbuj kebaba. Naprawdę warto!
W ocenie innych również wysoko – 4.9 (781 opinii).
Smakowało?
Te miejsca pokazuję z czystym sercem. Nie zawiodły mnie i lubię wracać. Mam nadzieję, że taką możliwość będę miał jak najdłużej!
Takich miejsc w Katowicach, które mógłbym polecić na uzupełnienie kalorii jest więcej – pytanie jest oczywiście takie – czy chcesz wiedzieć, gdzie jeszcze warto zjeść?