Przejdź do treści
Strona główna » Dzienniczek amatora » 28 dni Starretta później

28 dni Starretta później

  • przez

W pewnym momencie Twój biegowy progres zacznie wymagać od Ciebie innych bodźców. Załóżmy, że połowa z nich to zupełnie nowe elementy. Przykładowo, zaczniesz pojawiać się na siłowni. W takim wypadku, kolejne pięćdziesiąt procent to eliminowanie dotychczasowych błędów. I tutaj może pomóc trening mobilnościowy.

Odnoszę wrażenie, że ten aspekt często nie jest brany na poważnie podczas układania planów treningowych. Taka jednostka nie daje tego uczucia, które pojawia się po bieganiu. Szczególnie u amatorów. Z treningu na trening, tempa są lepsza. Z kolei przy pracy mobilnościowej ten progres nie jest tak prosto mierzalny (chyba, że wiesz co robić!). 

To wcale nie wynika z trudnych ćwiczeń. Mało tego – one najczęściej są.. nudne. Być może to odrzuca część biegaczy (wśród amatorów pokutuje stawianie znaku równości – trening do odcinki to udany trening). Ja jednak zakładam, że może to wynikać z niewiedzy jak to złożyć w jeden plan. W internecie można znaleźć masę poradników. Na pewno sporo z nich to wartościowe materiały, ale czy na Twoje zakresy i ograniczenia? Z odpowiedzią na to pytanie przyjdzie Ci tak zwany test screeningowy. Jest to zestaw ćwiczeń sprawdzających jak radzi sobie Twoje ciało – na przykład o ile stopni potrafisz podnieść nogę do góry leżąc na plecach czy na ile Twój pośladek angażuje się w podnoszenie nogi, gdy leżysz na brzuchu. Super, gdy może go wykonać specjalista (polecam dr Michała Pietrzaka w Katowicach). 
Jeśli nie masz dostępu do takiej osoby albo zwyczajnie chcesz spróbować zrobić to w domu – na ratunek przyjdziedr Kelly Starrett ze swoją książką Gotowy do biegu. O jej lekturze wspominałem przy okazji książkowego podsumowania roku, a wczoraj skończyłem 28 dniowy plan w niej zawarty. Teraz przyszła pora, by podzielić się wrażeniami.

Gotowy do biegu

Dr Kelly Starrett to światowej klasy fizjoterapeuta oraz trener. Można go znaleźć na jego stronie MobilityWOD.com. Napisał kilka książek, ale ta najbardziej znana to Bądź sprawny jak lampart. Jak pozbyć się bólu, unikać kontuzji i zwiększyć sprawność. Ta pozycja była też bestsellerem New York Timesa.

Z kolei Gotowy do biegu dedykowana jest biegaczom na różnym poziomie zaawansowania. Również takim, dla których bieganie jest dodatkiem do głównej dyscypliny. Przesłaniem książki jest zdanie: “Każdy człowiek powinien umieć zdiagnozować i usunąć podstawowe problemy swojego ciała.”

Sama pozycja dzieli się na 4 części i 19 rozdziałów. Nie należy też to długich lektur. Na przestrzeni 289 stron omawia podstawowe 12 punktów wspierania biegania. Od kwestii technicznych i sprzętowych, po wspomnianą mobilność. Ma też sporo zdjęć krok po kroku jak się zdiagnozować oraz jak się leczyć. Proponuje też ogólnorozwojowy, 28 dniowy plan. Ma on na celu wyeliminować i wyprzeć podstawowe błędy. Jest on dość prosty – praktycznie nie wymaga sprzętu (jeśli biegasz, to jest spora szansa, że w domu i tak masz roller czy piłeczkę). I co ważniejsze – zajmuje do 8 minut dziennie. Dlatego nie jest trudny do włączenia do codzienność.

Czy warto?

Gdybym miał powiedzieć, czy dla mnie była to pozycja była przydatna, to odpowiem szczerze: nie tak bardzo, jak się spodziewałem. Czy to oznacza, że nie warto? Jak najbardziej tak!
Zacznijmy od tego, dlaczego nie spełniła moich oczekiwań. Z Michałem pracujemy nad moją mobilnością nieprzerwanie od czerwca 2023 i jest to o tyle lepsze, że trafiamy precyzyjnie w ograniczenia mojego ciała. Te sprawdzamy regularnie testami (maksymalnie co 2 miesiące). Dodatkowo robimy trening siłowy, więc wzmacniają się mięśnie i poprawia ogólna technika. Na bazie tego, ja również wiele się uczę – dlatego to było mi już znane.

Jeśli jesteś osobą, która nie miała okazji tak ćwiczyć, to na pewno przy takim ogólnorozwojowym 28 dniowym planie poczujesz różnicę. Ja wiele ćwiczeń znałem i wykonywałem. 

Nie było też tak, że nie nauczyło mnie to niczego. Za spory plus uznaję inne rzeczy:

  • uwrażliwienie mnie na potrzeby treningu mobilnościowego – mimo relatywnej nudy w porównaniu do przebiegania kolejnych kilometrów, mam ochotę na taką jednostkę!
  • staram się częściej stać – pracuje przed komputerem, więc siłą rzeczy często siedzę. Mam jednak biurko z opcją podniesienia (muszę częściej z tego korzystać!), ale też przestałem siadać w komunikacji miejskiej,
  • utwierdziłem się, że warto chodzić na boso (byłem i jestem całkowcie anty do ubierania klapek w domu). 

Dodam tylko, że była jedna rzecz, z którą się nie zgadzam. Nie jestem przekonany do wartości jaka ponoć z niej płynie. Nie jestem fanem kompresji. Odnoszę wrażenie, że gdyby to tak bardzo wpływało na wynik, to topowi Kenijczycy byliby częściej widoczni w tym sprzęcie. Oczywiście jestem otwarty – być może wyprowadzisz mnie z błędu? 

Podsumowując, książkę uważam, że warto przeczytać. Nawet jeśli masz już doświadczenie, to można je poukładać, a pozycja jest krótka i jeden wieczór wystarczy. Jeśli z kolei dopiero zaczynasz swoją sportową przygodę (bądź trening mobilnościowy!), to będzie dobrym wstępem, by zacząć pracować nad swoimi ograniczeniami. I jeżeli to pomoże w Twoim progresie, chociaż trochę, to na pewno warto!

2 komentarze do “28 dni Starretta później”

  1. Z Kelly’m znamy się jeszcze z czasów jak trenowałem Crossfit. Tam wiadomo, mobilność rzecz święta. Z biegiem czasu zaniedbałem ten aspekt i kiedy mój cień podczas biegu pokazuje mi, że biegam jak zombie to kajam się i wracam, obiecując sobie codzienne treningi. Niemniej jednak w moim przypadku biodra są najbardziej zamknięte. Godzina pracy nad nimi pomaga, ale jeden trening znowu wszystko psuje. Tutaj niestety trzeba systematyczności. Pomaga przy tym zdecydowanie joga, której pozycje w znacznym stopniu opierają się na ćwiczeniach mobilności. Ale po książkę sięgnę, dzięki za polecanie!
    Jeśli chodzi o kompresję. Opaski na łydki działają u mnie bardziej na psychikę, zwłaszcza podczas triathlonu, gdzie dostają z każdej nowej strony. Jednak podczas startów triathlonowych używam opasek na uda od Cepa i to jest dla mnie gamechanger. Mocne kręcenie na rowerze prze 3 h wystawia uda, ale i pachwiny na próbę, a natychmiastowa zmiana ruchu na bieg angażuje mięśnie, które wcześniej były uśpione. Tutaj te opaski robią robotę. Gdyby nie to, to moja pierwsze połówka skończyłaby się szybko naciągniętym mięśniem dwugłowym. Więc, na każdego działa coś innego tak myślę :p

    1. Muszę popróbować z kompresją poza samym biegiem – być może to będzie dobry pomysł.
      Książka fajna, bo rzeczywiście ćwiczenia krótkie. W naszym amatorskim świecie jednak czasu mało, także warto ✌️

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *