Jest to pewnego rodzaju niespodziewany wpis z perspektywy bloga biegowego, ale też z mojej własnej. Przy okazji noworocznych podsumowań można by się tutaj spodziewać liczby przebiegniętych kilometrów czy osiągnięć.
Ciężej mi to zrobić w tym okresie. Mój sezon wyznaczają roztrenowania i wydają się być na to bardziej naturalnym momentem. Ostatnie już dawno za mną i to wtedy zrobiłem sportowy rachunek sumienia. Natomiast czas pomiędzy treningami spędzam, między innymi, na czytaniu. Pomyślałem, żeby to właśnie zestawić. Podejmę się tego pierwszy raz i być może będzie to dla Ciebie ciekawe.
Przy okazji niebawem będę miał więcej czasu na czytanie – zachęcam więc do podzielenia się Twoją polecajką w komentarzu!
Pełny przekrój
Jest to pierwsze podsumowanie, więc warto nakreślić pewne tło. Książki lubiłem czytać od zawsze, ale w różnych okresach życia wyglądało to po prostu… różnie. Niemniej w trakcie pandemii wróciłem, a złapana regularność przełożyła się na nawyk. To pozwoliło przeczytać w ostatnie 4 lata równe 150 książek (no dobra, należy się przyznać, że około 15 było przesłuchane w Legimi).
W podtrzymywaniu tej systematyczności pomaga mi także aplikacja Goodreads. Taka Strava, tylko dla czytelników. Pokazuje ona, że poprzedni rok zamknął się na 26 książkach (lekko powyżej 10 tys stron). To mniej niż zwykle, ale myślę, że podobnie jak ze zrealizowanymi kilometrami – ich wysoka liczba wcale nie musi przekładać się na jakość (chociaż oczywiście to może iść w parze!).
W sumie chciałbym powiedzieć, że te minione dwanaście miesięcy spłynęły na czymś innym i stąd taka “niska” liczba, ale wiem ile godzin spędziłem przy Cyberpunku (:
Co do rodzaju czytanych książek – była zarówno fikcja jak i reportaże, historie czy poradniki. Każdy z nas ma relatywnie mało czasu, więc pomyślałem, że wskażę moje TOP3 bez podziału. Może to być ciekawy start jeśli chcesz poszerzyć swoją bibliotekę.
Przy okazji nawyku – staram się mieć przy sobie Kindle’a, do którego sięgam zamiast telefonu. Przekłada się to na większą liczbę przeczytanych stron i być może lepiej spędzony czas, gdy na coś czekam. Ma to też pewną pułapkę, którą u siebie zaobserwowałem. Zdarza mi się prokrastynować z książką, zamiast Instagramem. Przykładowo przedłużam wyjście na trening, ale równocześnie wmawiam sobie, że przynajmniej robię coś produktywnego. No cóż, odkładając zaplanowane zajęcia na później, nie robię.
Ostatnia uwaga. Z odpuszczaniem książek idzie mi zdecydowanie lepiej niż z innymi życiowymi sprawami. Dlatego lista też zawiera książki, w moim odczuciu na tyle dobre, że warto było zostać z nimi do końca. Te, które próbowałem i zarzuciłem, zupełnie tutaj pomijam.
TOP 3
Jeśli z tej listy możesz zapisać tylko trzy książki, to byłyby to następujące pozycje:
Shuggie Bain – Douglas Stuart (Amazon 4.4 na 46 tys opinii!).
Przyznaję na start. Pierwszy raz książka wycisnęła ze mnie łzy. I to niejednokrotnie. Historia opowiada losy tytułowego Shuggie’go – młodego chłopaka mieszkającego z matką alkoholiczką na obrzeżach Glasgow, które w tamtym czasie nie miało niczego do zaoferowania. Ostrzegam – to też jedna z tych książek, od których nie sposób się oderwać.
Wcale się nie dziwię, że w debiucie literackim Stuart wygrał nagrodę Bookera za najlepszą powieść 2020 roku.
Plemię Mentorów – Tim Ferris (Amazon 4.6 na 4,9 tys opinii).
Ferris w kolejnej książce zbiera rady, polecenia i taktyki od ludzi najlepszych w swoich dziedzinach. Udaje mu się też nie przekroczyć tej śliskiej granicy pomiędzy samorozwojem, a szamanizmem (“wstawaj wcześniej, uśmiechaj się bardziej”). Plemię Mentorów to duża dawka inspiracji, a wiele książek z listy poniżej wziąłem bezpośrednio z tych poleceń.
Poza schematem: Sekrety ludzi sukcesu – Malcolm Gladwell (Amazon 4.6 na 36,6 tys opinii).
Autor przeprowadza analizę ludzi sukcesu, by lepiej zrozumieć jakie czynniki na niego wpływają. Zanim pomyślisz, że to kolejna tego typu książka, to tutaj rzeczywiście zrobiona jest dobra robota od stronny czynników różnicujących i wzięcia pod uwagę tzw. survivor bias. Mój ulubiony przykład na to: osoby sukcesu ciężko pracują – tak jakby osoby bez sukcesu nie pracowały ciężko. Często w obu tych grupach jest to na tym samym poziomie, a to inne kwestie wpływają na powodzenie. Jakie to czynniki? Zachęcam Cię do lektury!
Zaspokoić ciekawość
Jestem osobą bardzo ciekawą świata. Chętnie czytam pozycję z różnych tematyk, które wpadną mi w rękę. Jeśli Ty też lubisz dowiadywać się czegoś nowego, to może akurat coś Cię zainteresuje.
Zacznijmy od Światu nie mamy czego zazdrościć. Zwyczajne losy mieszkańców Korei Północnej (Barbara Demick), czyli wywiadów z uciekinierami z Korei Północnej. Autorka nakreśla jak wygląda życie w północnokoreańskim reżimie, a czytając odnosi się wrażenie, że to równoległy wszechświat, a nie realnie istniejący kraj.
Drugą ciekawą pozycję jest Bad Science (Ben Goldacer), w której autor pokazuje jak czytać badania naukowe i jak je rozumieć, by nie dać się zmanipulować.
Przejdźmy do Polskiego podwórka! 2023 zacząłem od książki Polski SOR (Jan Świtała), która przybliżyła mi sposób działania systemu ratowniczego w Polsce. Trzyma się on na sznurkach organizacyjnie, ale jesteśmy w rękach specjalistów.
Dwie biznesowe książki, które przeczytałem ku lepszemu zrozumieniu startupowego świata (to moja ścieżka zawodowa), to Startupowcy (K. Domaradzki, A. Kurasiński) oraz Start-up i venture capital (Szymon Janiak). Jeśli tylko ciekawi Cię to, jak radzą sobie Polskie firmy technologiczne, to warto się zapoznać z tymi pozycjami.
Nieco rozwoju
W międzyczasie starałem się popracować nad swoim rozwojem. Na pierwszy ogień klasyk. Uznaję siebie za osobę bardzo nawykową, a jednak do Atomic Habits (James Clear) usiadłem dopiero teraz. I rzeczywiście zawarte rady wiele ułatwiły. Podobnie w przypadku Build the Life You Want: The Art and Science of Getting Happier (A. Brooks, O. Winfrey), ale nie ze strony codziennych czynności, a szczęścia. Książka nie jest jeszcze dostępna w języku polskim, ale zachęcam, bo pokazuje w jaki sposób czuć się lepiej i robi to w sposób naukowy, a nie szarlatański.
Z perspektywy sportowej były dwie: Gotowy do biegu (Kelly Starrett) oraz 4-godzinne ciało (Tim Ferris). Ta pierwsza wydaje się pozycją fundamentalną dla biegaczy (sam wykonuję z niej treningi mobilnościowe!), a druga to zbiór ciekawych porad w obszarze zdrowia.
Z dodatkowych były High Output Management (Andrew Groove) ku lepszemu zrozumieniu procesów zarządczych, To jest marketing (Seth Godin), który pozwolił odpalić ten blog oraz Cztery tysięcy tygodni (Oliver Burkeman) co pomogło wielu ważnym sprawom w życiu nadać odpowiedni priorytety.
(nie)Prawdziwa zabawa
Mówi się, że kto czyta, żyje wiele żyć. Dlatego warto wybrać się w inne czasy czy nawet światy. Tam zabrały mnie następujące pozycje:
- Pokora (Szczepan Twardoch) – chyba mam słabość do Twardocha i Śląskich historical fiction. Historia opowiada o Aloisie Pokorze, Śląskim żołnierzu, który niedługo po zakończeniu I wojny światowej wychodzi ze szpitala w Berlinie i próbuje jakoś nawigować w tej nowej rzeczywistości.
- Terror (Dan Simmons) – znowu historical fiction. Autor na tapet wziął sprawę zaginięcia tytułowego Terroru oraz Erebusa. Statki, które miały znaleźć przejście do Azji przez biegun północny, a które gubiąc się w 1845 roku, znalezione zostały w 2014 (!). Podszyte wierzeniami Inuickimi i legendami wokół tej wyprawy oraz dobrze napisane – mimo długości, warto!
- Project Hail Mary (Andy Weir – autor bardziej znanego Marsjanina) – główny bohater budzi się w pokoju i uświadamia sobie, że nie jest sam. No może nie do końca – bo jego towarzysze nie żyją. Po niedługim czasie dowiaduję się, że jest w kosmosie. I to bardzo daleko od Ziemi. Ma jednak amnezję i nie wie dlaczego w ogóle tutaj jest i jak do tego doszło. Kartka po kartce dowiesz się tego oczywiście – aczkolwiek trzyma długo w napięciu!
- Nasza część nocy (Mariana Enriquez) – nie jestem fanem horrorów, a jednak ten wciągnął bardzo! Książka długa, ale klimat Argentyny pod rządami wojskowej junty mieszający się z mrocznymi wierzeniami latynoamerykańskimi zrobił swoje.
- Ataraksja (Tomasz Żak) – wracamy na Śląsk, ale tym razem w trzecim kryminale Tomka. Ciekawa historia i cały czas próbowałem rozgryźć zakończenie. Śmiałem się, bo niedługo po lekturze startowałem w Jastrzębskiej Dziesiątce i przebiegałem w miejscach, w których toczy się akcja.
- Dr. Jekyll and Mr. Hyde (Robert Stevenson) – książka relatywnie krótka, a historia pewnie generalnie znana. Ja mam jednak słabość do klasyków i powieść z 1886 roku przeczytałem bodaj w jeden wieczór.
Zamykając listę
Na koniec jeszcze pozycje, które ciężko było przypisać do konkretnych kategorii. Pierwsza to Antykruchość. Jak żyć w świecie, którego nie rozumiemy (Nassim Taleb), czyli intelektualna i filozoficzna podróż przez meandry gospodarki, biznesu i życia społecznego próbująca odpowiedzieć na tytułowe pytanie. To chyba ostatnia książka Taleba, której nie przeczytałem.
Następnie Kolej Podziemna: czarna krew Ameryki (Colson Whitehead) – nagroda Pulitzera jest chyba wystarczającym potwierdzeniem dlaczego warto (jedna z dwóch tego autora – Miedziaki również czytałem i polecam). Historia opowiada o młodej niewolnicy, która w XIX wieku próbuję uciec w wolnościowo nastawione północne Stany. Mimo trudnej historii, bardzo dobrze się czyta.
Było też O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu (Haruki Murakami). Zachęcił tytuł, ale zostałem do końca. Dobry pisarz, który ma doświadczenie z amatorskim bieganiem potrafił spisać wiele ciekawych obserwacji o swoim treningu. Dopiero czytając zacząłem zauważać, że mam podobnie.
Finalnie listę zamykam Tatuażystą z Auschwitz (Heather Morris) oraz 21 lekcjami na XXI wiek (Yuval Harari). Oba przesłuchane i przebrnąłem je głównie dlatego, że leciały gdzieś w tle. O tyle o ile nie miałem oczekiwań wobec pierwszego (historia wydawała mi się zbyt płytka), to ten drugi mnie zawiódł. Czytałem pozostałe pozycję Harariego i może stąd niespełnione wysokie oczekiwania. Te książki nie są na pewno złe – po prostu nie trafiły w mój gust.
Tym sposobem przebrnęliśmy przez 26 pozycji. Dziękuję, że udało Ci się tu dotrzeć. A jakie książki Ty polecasz? Daj znać w komentarzu – moja lista na 2024 jest całkowicie otwarta i czeka na coś nowego!
Czytając twoją listę mam coś co się wpasuje.
1. Zacznę od poradników: Jak przestać się martwić i zacząć żyć – Dale Carnegie. Chociaż wszystko co jest tutaj napisane w pewnym stopniu już robimy, to kiedy zebrać to do kupy można wynieść wiele dla siebie.
2. Colson Whitehead- czytałem wszystko tego autora i Miedziaki są u mnie nadal numerem jeden. Ale to co przyciąga uwagę i hipnotyzuje to Intuicjonistka. Zachwyca językiem i żargonem inspektorów windowych.
3. Historycznie, Wielka ucieczka, Robert Harris. Historia o dwóch zbiegach, którzy zabili króla Anglii.
P.S. Pokora to też jedna z moich ulubionych książek.
Dzięki Jake!
Jak przestać się martwić i zacząć żyć mamy w domu już 🫡
Ale kolejne dwie chętnie! Szczególnie Whitehead, bo póki co wszystko mi się mega podobało od niego 🙌